8 października 2024
Anna Domin
Ugoda z bankiem: słowo, które może kosztować fortunę.
Dzień dobry Państwu, serdecznie witamy na kolejnej edycji prawniczej prasówki. Jak zawsze, omawiamy i wyjaśniamy dla Państwa najważniejsze nagłówki z minionego tygodnia, które pojawiały się w mediach, a które dotyczą kredytobiorców – zarówno złotówkowych, jak i frankowych. Będziemy komentować bieżące wydarzenia oraz tłumaczyć ich znaczenie w kontekście prawa i bieżących orzeczeń.Dzisiejsze wydanie poprowadzą dla Państwa specjaliści z wiodących kancelarii, w tym Kancelarii Rachelski i Wspólnicy. Mamy zaszczyt gościć pana mecenasa Stanisława Rachelskigo i Panią Mecenas Paulinę Dębowską.
Oczywiście, mieliśmy – i w zasadzie cały czas mamy – modę na nagłówki dotyczące kredytów frankowych. Temat WIBOR-u również zyskał na popularności, a teraz na czołówkach pojawiają się informacje o sankcji kredytu darmowego, która zdaniem wielu sędziów może pomóc wyeliminować patologie w systemie kredytowym.
Ta sytuacja wywołała duże zaskoczenie wśród bankowców, którzy z jednej strony wydają się być w szoku, a z drugiej – coraz bardziej świadomi, jak może wyglądać ich sytuacja w perspektywie roku, a nawet kilku lat. W związku z tym, poproszę o pierwszy komentarz pana mecenasa Stanisława Rachelskiego. Panie Mecenasie, jakie jest Pańskie spojrzenie na te zmiany i ich wpływ na sektor bankowy?
Mecenas Stanisław Rachelski: Rzeczywiście, sędziowie podkreślają, że sankcja kredytu darmowego może pomóc wyeliminować nieprawidłowości w kredytach. Dotyczy to w szczególności mniejszych kredytów, do 255 000 zł, które często były obarczone istotnymi wadami. Chodzi o sytuacje, w których banki doliczały różnego rodzaju prowizje i opłaty do kapitału kredytu, a następnie naliczały od nich odsetki. Tego rodzaju praktyki od dawna są sprzeczne z prawem, a mimo to były kontynuowane. Obecnie banki zaczynają odczuwać presję, obawiając się, że może nadejść fala pozwów podobna do tej, którą wywołały kredyty frankowe. Niestety, zamiast wyciągnąć wnioski i dostosować swoje praktyki do obowiązującego prawa, banki nadal nie zmieniają swojego podejścia do tych kwestii. Zamiast wprowadzać zgodne z prawem zapisy w nowych umowach kredytowych, banki starają się wpłynąć na zmiany w przepisach. Lobbują, aby zablokować możliwość dochodzenia przez klientów sankcji kredytu darmowego, co mogłoby pozwolić na uniknięcie odpowiedzialności za nieuczciwe praktyki w udzielaniu kredytów.
Mecenas Paulina Dębowska: Można to wyjaśnić w prosty sposób, używając obrazowego przykładu. Wyobraźmy sobie, że bank wypłaca Państwu pożyczkę w wysokości 40 000 zł. Od tej kwoty bank pobiera prowizję i inne koszty okołokredytowe, które razem wynoszą, powiedzmy, 10 000 zł. Problem polega na tym, że bank nalicza odsetki nie od samej kwoty pożyczki, czyli 30 000 zł, ale od całej kwoty 40 000 zł, co jest niezgodne z prawem. To właśnie w takich przypadkach zastosowanie sankcji kredytu darmowego może okazać się dla kredytobiorców korzystne, gdyż eliminuje możliwość naliczania odsetek od nieuczciwie powiększonych kwot.hodzi o to, że bank udziela Państwu pożyczki na kwotę 40 000 zł, ale zamiast naliczać odsetki od tej kwoty, nalicza je od kwoty większej – powiększonej o dodatkowe koszty, takie jak prowizje i inne opłaty. Jeśli te dodatkowe koszty wynoszą 10 000 zł, to bank nalicza odsetki od 50 000 zł, zamiast od faktycznej pożyczonej sumy, czyli od 40 000 zł. To jest właśnie ta nieprawidłowość, którą sędziowie chcą wyeliminować za pomocą sankcji kredytu darmowego.
Mecenas Stanisław Rachelski: Dokładnie tak. Podstawą do naliczania oprocentowania przez banki jest zawyżona kwota, która nie jest zgodna z przepisami – i to już od wielu lat. Banki powinny być tego świadome, zwłaszcza od momentu wejścia w życie ustawy konsumenckiej z 2011 roku. Zasady te dotyczą kredytów o wartości do 255 000 zł. Jeśli w umowie kredytowej znajdują się niezgodne z prawem zapisy, kredytobiorca może skorzystać z sankcji kredytu darmowego. Oznacza to, że wszystkie nadpłacone pieniądze, które wynikały z naliczenia odsetek od zawyżonej kwoty, zostaną zwrócone kredytobiorcy. Co więcej, pozostała część kredytu, czyli sam kapitał, będzie spłacana bez żadnych odsetek i dodatkowych opłat. Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla osób, które zostały wprowadzone w błąd przez banki, a liczba klientów, którzy decydują się walczyć o swoje prawa w sądzie, ciągle rośnie.
Jednocześnie, z wokand nie schodzi temat ugód, który ciągle pojawia się w mediach. To zrozumiałe, ponieważ ugody cały czas są proponowane przez banki. Jak wynika z dostępnych informacji, do 1 września banki podpisały już ponad 100 000 ugód, co jest imponującą liczbą. Warto jednak zaznaczyć, że ugody te ewoluują i nie wszystkie są równe. Prawdziwą ugodą można nazwać sytuację, w której zaangażowani są eksperci, prowadzone są rzetelne negocjacje, a obie strony mają możliwość wypracowania satysfakcjonującego rozwiązania.
Ciekawym aspektem ugód jest też kwestia podatku od zawartych porozumień. To jedno słowo, „ugoda”, może kosztować nawet 1000 zł, gdyż podlega opodatkowaniu. Panie Mecenasie, poproszę o Pański komentarz – dlaczego tak ważne jest precyzyjne określenie tego rodzaju porozumień i jak duży wpływ ma to na ostateczne koszty dla kredytobiorców?
Mecenas Stanisław Rachelski: Frankowicze mają dwie opcje: albo rozwiązać swój problem poprzez proces sądowy, albo dogadać się z bankiem, czyli zawrzeć ugodę. Banki doskonale zdają sobie sprawę, że ich szanse na wygraną w sądzie są minimalne, zwłaszcza jeśli sprawę prowadzi doświadczona kancelaria. Wygrywalność spraw frankowych sięga blisko 100%, co zmusza banki do oferowania ugód. Dla banku nawet najgorsza ugoda jest lepsza niż przegrana w sądzie, która zawsze oznacza dla nich stratę. Z kolei dla kredytobiorców zawarcie ugody często wiąże się z koniecznością rezygnacji z części potencjalnych korzyści, jakie mogliby uzyskać w procesie sądowym. Czasami te korzyści są naprawdę znaczące. Niemniej jednak naciski, propaganda oraz emocje związane z kredytami frankowymi powodują, że wielu frankowiczów decyduje się na ugody, często nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Istotną różnicą jest to, że jeśli do negocjacji przystępuje prawnik reprezentujący kredytobiorcę, to ugoda zazwyczaj ma lepsze warunki. Zawarcie ugody bez udziału przedstawiciela kredytobiorcy może narażać na niekorzystne postanowienia. Ugody te są również obarczone ryzykiem podatkowym. Co do zasady, ugody powinny być zwolnione z podatku dochodowego, ale wielu kredytobiorców nie korzysta z tego zwolnienia, nie wiedząc o nim, a banki nie informują ich o potencjalnych kosztach podatkowych. Dla przykładu, jeśli w wyniku ugody zadłużenie kredytobiorcy zostanie zmniejszone o 100 000 zł, może się okazać, że od tej kwoty naliczony zostanie podatek dochodowy w wysokości 32%. Kredytobiorca, nieświadomy wyłączeń z rozporządzenia podatkowego, może znaleźć się w sytuacji, w której ugoda, choć początkowo wydawała się korzystna, ostatecznie przyniesie duże obciążenia finansowe. Co więcej, urząd skarbowy może w ciągu pięciu lat dochodzić należności, co wiąże się z odsetkami i dodatkowymi kosztami. Dlatego też zalecamy dużą ostrożność przy zawieraniu ugód. Zawsze warto sprawdzić, czy ugoda będzie zwolniona z podatku dochodowego, a najlepiej skorzystać z pomocy prawnika, aby zminimalizować ryzyko. To cicha, tykająca bomba, która może okazać się kosztowna, jeśli nie zostanie odpowiednio uwzględniona w całym procesie negocjacji.
Mecenas Paulina Dębowska: Oczywiście, wiadomo dlaczego banki o tym nie informują — to po prostu nie leży w ich interesie, aby kredytobiorcy byli w pełni świadomi wszelkich konsekwencji, w tym podatkowych. Banki starają się skłonić klientów do zawarcia ugód, ale pełna transparentność mogłaby zmniejszyć ich szanse na sukces w tym zakresie.
Ostatni temat dotyczy właśnie ugód frankowych, o których już wspomnieliśmy. Coraz więcej takich porozumień jest zawieranych, a według danych opublikowanych przez KNF, liczba tych ugód stale rośnie. Jednak, jak już zauważyliśmy, ugody nie zawsze są najkorzystniejszym rozwiązaniem dla kredytobiorców. Banki proponują je, bo wiedzą, że procesy sądowe coraz częściej kończą się po myśli frankowiczów, a ugody — nawet te niekorzystne — są dla banków bardziej opłacalne niż przegrane w sądzie.
Mecenas Stanisław Rachelski: Tak, zdecydowanie warto się zastanowić, dlaczego tak często pojawiają się informacje na temat zawieranych ugód, zarówno ze strony KNF, jak i Związku Banków Polskich. Jest to świadoma strategia mająca na celu zmobilizowanie tych niezdecydowanych kredytobiorców – tych, którzy jeszcze nie poszli do sądu lub są już w trakcie postępowania sądowego, aby rozważyli kompromis z bankiem, czyli zawarcie ugody na jego warunkach. To wszystko jest częścią strategii wpływania na decyzje kredytobiorców, poprzez sugerowanie, że skoro wielu z nich zawarło ugody, to również powinni to zrobić pozostali. Komunikowanie takich informacji ma na celu stworzenie wrażenia, że ugoda jest najlepszym, najszybszym i najmniej kosztownym rozwiązaniem. Jednak, jak Pan słusznie zauważył, nie zawsze jest to prawda – zwłaszcza, gdy kredytobiorcy mają realne szanse na wygraną w sądzie, co mogłoby przynieść im większe korzyści niż ugoda. Nie da się jednak zaprzeczyć, że banki dysponują dużymi zasobami, które pozwalają im na prezentowanie swoich interesów w mediach. Zatrudniając ekspertów czy osoby mające wpływ na opinię publiczną, budują narrację, która promuje ugody jako optymalne rozwiązanie, choć w rzeczywistości korzyści z nich płynące mogą być jednostronne.
Mecenas Paulina Dębowska: Zgadza się, bankom zależy na tym, aby jak najwięcej ugód zostało podpisanych, dlatego wszystkie przekazy medialne z ich strony są ukierunkowane na to, aby zachęcić kredytobiorców do zawarcia porozumień. Banki koncentrują się na podkreślaniu korzyści takich jak krótszy czas postępowania czy umorzenie znacznych kwot zadłużenia, co z pozoru może wyglądać atrakcyjnie. Jednak bardzo ważne jest, aby kredytobiorcy zachowali ostrożność, ponieważ korzyści te nie zawsze są tak jednoznaczne, jak się wydaje. Kwoty umorzenia, na które banki zwracają uwagę, mogą być oparte na zadłużeniu, które zostało obliczone na podstawie klauzul niedozwolonych, które są przez sądy regularnie kwestionowane. W praktyce może się więc okazać, że kredytobiorca nie tylko nie ma żadnego zadłużenia, ale to bank powinien zwrócić mu nadpłacone kwoty. Co więcej, wyrok sądowy jest nie tylko bardziej przewidywalny, ale również nie generuje podatku dochodowego, w przeciwieństwie do ugody, przy której istnieją realne wątpliwości co do konieczności zapłacenia podatku. Nawet jeśli bank zwraca pieniądze w ramach ugody, ryzyko podatkowe nadal pozostaje i może mieć istotny wpływ na ostateczny wynik finansowy. Podsumowując, kredytobiorcy powinni dokładnie przeanalizować każdą propozycję ugody, nie tylko pod kątem podatkowym, ale również potencjalnych zysków lub strat, które mogliby osiągnąć, dochodząc swoich praw w sądzie.
Tak, jak powiedział jeden z naszych mecenasów, na pytanie, czy ugoda się opłaca, odpowiedź brzmi: „Nigdy nie ma takiej gwarancji.” Pójście do sądu niemal zawsze oznacza większy zysk finansowy dla kredytobiorcy. Dlatego gorąco zachęcamy Państwa do zachowania rozwagi i dokładnej analizy każdej propozycji ugody z pomocą profesjonalnego eksperta. To kluczowe, aby mieli Państwo pełną świadomość decyzji, którą zamierzacie podjąć. Proszę również pamiętać, że w sądach to frankowicze wychodzą zwycięsko z tych batalii – obecnie wskaźnik wygranych spraw wynosi blisko 99%. To pokazuje, że orzecznictwo w sprawach frankowiczów jest na tyle ugruntowane, że niemal każda umowa jest unieważniana w sądzie. W naszej kancelarii wygrywamy 100% spraw, co tylko potwierdza, jak ważne jest podjęcie świadomej decyzji.
Jeśli jeszcze nie rozpoczęliście walki z bankiem, serdecznie zapraszamy na bezpłatną analizę Waszej sprawy. Dziękuję serdecznie mecenasowi za poświęcony czas i szczegółowe wyjaśnienia dotyczące ugód i sankcji kredytu darmowego. A Państwa zapraszam już w czwartek o godzinie 14:00 na dłuższe spotkanie online, podczas którego będziemy mieli okazję poświęcić Wam więcej czasu oraz odpowiadać na Wasze pytania. To czas, który dedykujemy Państwu, aby podzielić się naszą wiedzą i pomóc w podejmowaniu właściwych decyzji.
Dziękuję jeszcze raz mecenasowi, dziękuję Państwu za uwagę i życzę wszystkim miłego dnia. Do widzenia!
Autor wpisu oraz Mistrz prawa na stronie rachelski.pl
Anna Domin
DYREKTOR MARKETINGU
Filozof, Absolwentka Wydziału Nauk Społecznych, Instytut Filozofii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Posiada 15-letnie doświadczenie w zakresie kreowanie wizerunku w oparciu o strategię marketingową 360, Specjalizuje się w obszarach związanych z marketingiem i PR, budowaniem doświadczania z marką i kreowaniem efektywnej komunikacji z rynkiem. Jej publikacje ukazywały się na łamach takich tytułów jak: Marketing i Biznes, Magazif, Design Alive, Architecture Snob, Architect@Work.