Oszukują w sieci i czują się bezkarni. Prokurator: śledztwa nie będzie
(fragment)
Czy jeśli zamówimy przez Internet telewizor albo telefon, a dostaniemy coś zupełnie innego albo nie dostaniemy nic, to jesteśmy ofiarą oszustwa czy też nie? W potocznym rozumieniu tego słowa na pewno tak, ale z punktu widzenia prawa – niekoniecznie. Przynajmniej tak w części spraw twierdzi policja i prokuratura. I odmawiają wszczęcia dochodzenia. Doświadczył tego m.in. pan Piotr. „Napisano, że konflikt ma charakter cywilno-prawny. Czyli mam na własną rękę szukać oszusta i wytoczyć mu proces” – napisał do reporterki TOK FM pan Piotr. (…)
„Najlepiej samemu dowieść prokuraturze, że oszustwo było”
Mecenas Michał Tomasiak z warszawskiej kancelarii „Rachelski & Wspólnicy” zna temat „pechowych” zakupów na Allegro i decyzji o „odmowie wszczęcia”, bo sam z takimi sprawami miał do czynienia. Jak mówi, częściowo prokuratorów rozumie. Bo, aby można było mówić o przestępstwie oszustwa z art. 286 Kodeksu Karnego, trzeba wykazać, że ktoś działał z takim a nie innym zamiarem. – W sytuacji, gdy np. sprzedawca na Allegro ma kilkaset pozytywnych komentarzy, trudno mówić, że jakaś jednostkowa sytuacja jest przestępstwem oszustwa. Bo trzeba udowodnić, że taka osoba miała intencję, by towaru nie wysyłać – podkreśla prawnik. Jak dodaje, są przypadki, że sprzedawca tłumaczy się np., że zapomniał wysłać albo miał jakieś osobiste problemy i stąd zwłoka z wysyłką. I wtedy, praktycznie nie ma szans, by udowodnić takiej osoby, że już przy sprzedaży miała zamiar klienta zrobić „w konia”.
Mecenas podkreśla jednak, że aby ocenić czyjeś intencje, należałoby wszcząć dochodzenie, by dokładniej przyjrzeć się konkretnej sprawie. Choć jak dodaje: – Może czasem jest po prostu wygodniej odmówić wszczęcia śledztwa? Jeżeli zachowanie jakiejś osoby jest notoryczne, nie wywiązuje się z umowy w kilkudziesięciu przypadkach, to dla mnie jest to ewidentnie działanie oszukańcze.
Mój rozmówca podkreśla też, że aby przekonać do swoich racji prokuraturę zawsze warto, by zawiadomienie o przestępstwie zawierało nie tylko opis dokonanej przez nas transakcji. Warto, by było tam coś więcej: np. wskazanie forum internetowego, na którym dyskutują inne ofiary nieuczciwego sprzedawcy, wskazanie konkretnych linków – by prokuratorzy wiedzieli, że sytuacja nie jest jednostkowa i nie dotyczy tylko nas.
„Drobne oszustwo? Proszę iść do sądu cywilnego”
Sami śledczy przyznają nieoficjalnie, że sprawy o drobne oszustwa są czasochłonne i rzeczywiście często kończy się je szybko, bez większego wysiłku i bez konkretnych ustaleń. W decyzji z prokuratury, oszukany klient dostaje pouczenie, że może iść z tą sprawą do sądu cywilnego. By tam zawalczyć o pieniądze za towar, za który zapłacił, a którego nie dostał. Mecenas Michał Tomasiak mówi, że takie sprawy w sądzie cywilnym są dość proste. – Jeżeli mamy druk dokonanego przelewu, wyciągi z banku, to wystarczy. Dalej, to sprzedawca musi udowodnić, że dostarczył klientowi sporny towar – mówi prawnik. Tyle tylko, że takie procesy mogą trwać kilka miesięcy, a nawet dłużej. Co więcej, są kosztowne: sprawa może dotyczyć zakupu za 500 złotych, a adwokat za reprezentowanie nas przed sądem zażyczy sobie np. dwa razy większej kwoty. – I z tego może też wynikać frustracja osób pokrzywdzonych. Bo czasem gra nie jest warta świeczki – przyznaje mecenas. (…)