Frankowicze nie dostają już sensownych ugód.

15 kwietnia 2025

Anna Domin

Frankowicze nie dostają już sensownych ugód.

Dzień dobry Państwu, witamy serdecznie na Prawniczej Porannej Prasówce – spotkaniu, podczas którego komentujemy, objaśniamy i analizujemy najważniejsze tytuły prasowe z ostatniego tygodnia, dotyczące kredytobiorców: zarówno frankowych, jak i złotówkowych, a także wszystkich tych, którzy zaciągnęli pożyczki hipoteczne lub konsumenckie. Jak zawsze, naszym celem jest przybliżenie aktualnych informacji z mediów i ich przełożenie na praktykę prawną. Komentarzami i eksperckim spojrzeniem podzielą się z Państwem mecenasi z wiodącej warszawskiej kancelarii – Kancelarii Rachelski i Wspólnicy. Mecenas Stanisław Rachelski i Mecenas Mikołaj Mak. I przechodzimy do pierwszego z dzisiejszych tytułów – tematu, który nieustannie budzi emocje, bo kwestia ugód cały czas „żyje” zarówno w sądach, jak i w mediach. Widzimy, że banki wciąż traktują ugody jako element strategii wobec frankowiczów, zwłaszcza tych, którzy zdecydowali się już na drogę sądową. Tymczasem pojawił się przewrotny nagłówek:
„Frankowicze nie dostają już sensownych ugód. Banki czekają na ratunek z ustawy frankowej.”

Na ile mamy tu do czynienia z prawdziwym obrazem sytuacji, a na ile z medialnym uproszczeniem – albo kolejnym etapem strategii ze strony sektora bankowego? O pierwszy komentarz w tej sprawie poproszę Mecenasa Rachelskiego.

Mecenas Stanisław Rachelski: No to dobrze pani powiedziała – to raczej bajki. Nie widzimy, żeby banki rzeczywiście wstrzymały się z naciskiem na zawieranie ugód. Przeciwnie – nadal aktywnie je proponują. I trzeba powiedzieć jasno: ugody mogą być dobre, pod warunkiem że są dobrze wynegocjowane. Wtedy rzeczywiście stanowią pewne rozwiązanie – choć nie zawsze najkorzystniejsze z perspektywy frankowicza. Rozumiemy oczywiście, że wiele osób nie chce iść do sądu. Ale w takiej sytuacji warto zadać sobie pytanie: z czego się rezygnuje? Ile pieniędzy realnie się traci? Banki rzeczywiście czekają także na tzw. ustawę frankową – ale spójrzmy prawdzie w oczy: ta propozycja legislacyjna jest pisana raczej z myślą o bankach, nie o kredytobiorcach. I choć jej zapisy mogły być jeszcze bardziej korzystne dla sektora bankowego, to jednak ograniczenia wynikają z przepisów unijnych. To właśnie prawo UE – w tym dyrektywy konsumenckie – pełni dziś rolę ochronną wobec klientów, jako strony słabszej w relacji z instytucją finansową. I można śmiało powiedzieć: na szczęście jesteśmy w Unii Europejskiej, bo to dzięki wspólnym przepisom wiele z tych najbardziej niekorzystnych rozwiązań nie może zostać wprowadzonych.

Mecenas Mikołaj Mak: Warto też zaznaczyć, że niektóre banki w ogóle nie przedstawiają ugód, jeżeli nie zostało wszczęte postępowanie sądowe. Innymi słowy – jeśli nie ma pozwu, to nie ma też propozycji ugody. To pokazuje, że dla wielu instytucji presja procesowa jest warunkiem podjęcia rozmów. Co więcej, we wszystkich sprawach, w których ugoda jest proponowana już w trakcie trwającego postępowania sądowego, propozycje te są z reguły znacznie korzystniejsze niż te składane przed złożeniem pozwu. Ale nawet wtedy trzeba pamiętać, że ugoda to proces negocjacyjny, który zawsze warto prowadzić aktywnie. Z naszego doświadczenia wynika, że dobrą praktyką jest przejście co najmniej trzech rund negocjacyjnych: propozycja banku, kontrpropozycja ze strony kredytobiorcy, kolejna odpowiedź i doprecyzowanie warunków. Tylko taka postawa daje szansę na osiągnięcie naprawdę akceptowalnych warunków. Właśnie dlatego tak ważne jest, żeby negocjowaniem ugody zajmował się profesjonalista – adwokat, radca prawny, ktoś, kto nie wchodzi w sprawę z poziomu emocji, presji czasu czy osobistych przeżyć, które naturalnie towarzyszą kredytobiorcom. Z naszego doświadczenia wynika, że gdy rozmowy prowadzi pełnomocnik, propozycje banku są zdecydowanie korzystniejsze, niż wtedy, gdy klient negocjuje samodzielnie. Nie tylko dlatego, że pełnomocnik zna mechanizmy bankowe czy orzecznictwo, ale też dlatego, że potrafi podejść do sprawy strategicznie i bez emocji. Innymi słowy: ugoda wynegocjowana przez profesjonalistę ma realnie większy potencjał korzyści dla kredytobiorcy niż ta, którą bank proponuje „na szybko” klientowi działającemu sam.

Mecenas Stanisław Rachelski: Trzeba jasno powiedzieć: dobra ugoda wymaga nakładu pracy. To nie wygląda tak, jak wielu osobom się wydaje – że bank przedstawia propozycję, kredytobiorca mówi „w porządku”, podpisuje i po sprawie. Nic bardziej mylnego. Każdą ugodę trzeba dokładnie przeanalizować – sprawdzić jej warunki, zrozumieć zapisy i upewnić się, że nie zawierają niekorzystnych postanowień dla kredytobiorcy. Dodatkowo, w niektórych przypadkach konieczne jest wyjaśnienie kwestii podatkowych, bo podpisanie ugody może rodzić obowiązek podatkowy, o którym klient nie zawsze wie. Tak jak wspominał mecenas – dobre negocjacje to często kilka rund rozmów, i każda z nich wymaga czasu, przygotowania i konsekwencji. To proces długi i pracochłonny, zarówno dla pełnomocnika, jak i dla klienta. Z naszej praktyki wiemy, że wielu klientów traktuje ugodę jak coś prostego i jednorazowego – a prawda jest odwrotna. Im lepiej negocjowana ugoda, tym większa szansa na realne korzyści. A to zawsze wymaga wysiłku. No właśnie – to wszystko pokazuje, że temat ugód cały czas pozostaje aktualny. Ale co ważniejsze – jak słusznie podkreślił mecenas Mak – żeby w ogóle mówić o realnej ugodzie, trzeba być już w procesie sądowym. To ważny sygnał dla wszystkich, którzy jeszcze nie zdecydowali się na złożenie pozwu, licząc na to, że bank z jakiegoś powodu sam zapuka do ich drzwi z korzystną propozycją.
Na takie podejście nie warto dziś liczyć. Banki nie są instytucją medyczną – nie zaproponują „leczenia”, jeśli nie zostaną do tego zmotywowane. A tą motywacją w zdecydowanej większości przypadków jest właśnie pozew. My – jako kancelaria – jesteśmy po to, by pomóc w tym procesie. Ale oczywiście nie tylko my – na rynku działa wielu rzetelnych specjalistów. Najważniejsze to wziąć sprawy w swoje ręce i nie odkładać decyzji na później.

A teraz przechodzimy do drugiego istotnego tematu – sankcji kredytu darmowego, który znów powrócił na łamy mediów. Ostatnie tygodnie przyniosły ważny wyrok – 13 lutego 2024 r. Trybunał wydał orzeczenie w sprawie dotyczącej polskiej spółki pożyczkowej. To decyzja, która może mieć duże znaczenie dla osób zmagających się z uciążliwymi, często nieuczciwymi kredytami i pożyczkami konsumenckimi. Czym dokładnie jest sankcja kredytu darmowego, na czym polega i jakie szanse daje konsumentom? O krótkie wprowadzenie i komentarz poproszę mecenasa Maka.

Mecenas Mikołaj Mak: Wyrok Trybunału z lutego 2024 roku to – można śmiało powiedzieć – moment przełomowy, bardzo zbliżony w swojej wadze do wyroku w sprawie państwa Dziubak z 2019 roku, który otworzył drogę frankowiczom do skutecznej walki z bankami. W tym przypadku mamy do czynienia z początkiem batalii pożyczkobiorców, osób uwikłanych w kredyty i pożyczki konsumenckie – często zaciągane na niejasnych lub nieuczciwych warunkach, opartych na ustawie o kredycie konsumenckim. Ten wyrok można nazwać kamieniem milowym, ponieważ wskazuje na możliwość skutecznej ochrony konsumenta również w tym obszarze. Liczymy na to, że tak jak w sprawach frankowych, również tutaj sądy pójdą w kierunku ochrony kredytobiorców i że kolejne orzeczenia Trybunału będą wzmacniać tę linię orzeczniczą. Można powiedzieć, że lawina ruszyła – a teraz pozostaje tylko uważnie śledzić kolejne rozstrzygnięcia i wspierać osoby, które zdecydują się zawalczyć o swoje prawa.

Mecenas Stanisław Rachelski: Tak, to rzeczywiście pierwszy tak ważny wyrok TSUE w sprawie dotyczącej polskich pożyczkobiorców. Jego znaczenie jest ogromne, ponieważ otwiera drogę do tego, by konsumenci zaczęli realnie wierzyć, że jeśli zawarli umowy nieuczciwe lub nieprzejrzyste, mogą je skutecznie podważać i dochodzić swoich roszczeń – w tym uzyskać sankcję kredytu darmowego. Wyrok ten pokazuje, że wiele umów pożyczkowych i kredytów konsumenckich narusza podstawowe obowiązki informacyjne. Często spotykamy się z zapisami, które pozwalają bankom i instytucjom pożyczkowym na jednostronną zmianę opłat i prowizji, co jest niezgodne z przepisami chroniącymi konsumenta. Takie postanowienia – zgodnie z prawem unijnym – muszą być sformułowane w sposób jasny i zrozumiały, tak aby klient mógł świadomie ocenić skutki prawne umowy, którą podpisuje. To orzeczenie daje nadzieję, że podobnie jak w sprawach frankowych, również tu sądy pójdą w kierunku ochrony klientów. Idziemy w dobrym kierunku i, co istotne, spodziewamy się w tym roku jeszcze dwóch–trzech kolejnych orzeczeń TSUE w podobnych sprawach. Każde z nich może wzmocnić pozycję konsumentów w sporach z instytucjami finansowymi.

Warto bacznie przyglądać się sprawom dotyczącym sankcji kredytu darmowego, szczególnie jeśli posiadają Państwo aktywne lub spłacone pożyczki konsumenckie. To może być naprawdę istotny kierunek na najbliższe miesiące. Tymczasem przechodzimy do kolejnego, nie mniej kontrowersyjnego tematu, bo w ostatnich dniach media obiegły informacje o tym, że Getin Noble Bank zawarł pierwszą ugodę z kredytobiorcami. To wzbudziło spore poruszenie i – jak to często bywa – również wiele uproszczonych interpretacji. Jak to więc wygląda naprawdę? Czy sytuacja kredytobiorców Getin Noble Banku rzeczywiście się zmienia? Na jakich warunkach możliwe są dziś ugody? I kto realnie może z nich skorzystać? O komentarz w tej sprawie poproszę mecenasa Rachelskiego.

Mecenas Stanisław Rachelski: To kolejna z tych informacji, które elektryzują kredytobiorców Getin Noble Banku, ale – jak to często bywa – trudno powiedzieć, na ile jest ona rzeczywiście zgodna z realiami. Jeśli spojrzymy na naszych klientów – osoby, które są już w sporach sądowych z Getinem – to nie mamy żadnego przypadku, w którym zaproponowano by im ugodę. Przynajmniej do tej pory nie trafiła do nas żadna taka sprawa. Z medialnych doniesień wynika, że ugody mają zostać zawarte, że czekają na podpisanie, ale… czy rzeczywiście do tego dojdzie? Tu trzeba podchodzić z dużą ostrożnością. Można mieć uzasadnione wątpliwości, czy nie jest to jedynie działanie wizerunkowe lub element strategii komunikacyjnej. Pewnie kwestia czasu pokaże, na ile te zapowiedzi są realne – my będziemy się przyglądać temu z dużą uwagą.

Mecenas Mikołaj Mak: Tak, potwierdzam – również nie spotkałem się z przypadkiem, w którym naszym klientom przedstawiono by propozycję ugodową ze strony Getin Noble Banku. Warto przypomnieć, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami syndyka, pierwsze ugody – o ile rzeczywiście miały zostać wystosowane – miały dotyczyć wyłącznie kredytobiorców, którzy spłacili już dwukrotność otrzymanego kapitału. Czyli, przykładowo: jeśli ktoś zaciągnął kredyt na 300 tys. zł, a spłacił już 600 tys. zł – to dopiero wtedy, według zapowiedzi syndyka, miała być możliwość zawarcia porozumienia, które polegałoby na umorzeniu pozostałego do spłaty zadłużenia. Na chwilę obecną jednak – nikt z naszych klientów nie otrzymał takiej oferty, i nic nie wskazuje na to, by coś się w tej kwestii realnie ruszyło. Oczywiście – trzymamy kciuki, bo każde porozumienie, nawet w ramach postępowania upadłościowego, może być krokiem w dobrym kierunku. Ale jednocześnie apelujemy o ostrożność – nawet jeśli propozycje zaczną się pojawiać, to każdą z nich należy na spokojnie przeanalizować, zrozumieć warunki i ocenić realne korzyści lub ryzyka.

Mecenas Stanisław Rachelski: Tak, warto też pamiętać, że w przypadku kredytów Getin Noble Banku mamy do czynienia z dwiema równoległymi ścieżkami: Z jednej strony – postępowanie sądowe dotyczące ustalenia nieważności umowy, a z drugiej – postępowanie upadłościowe banku. To naturalnie komplikuje sytuację prawną i sprawia, że każdą ewentualną propozycję ugody należy rozpatrywać nie tylko pod kątem jej treści, ale też w kontekście obu toczących się postępowań. Innymi słowy – zawarcie ugody w jednej sprawie może rodzić określone skutki prawne w drugiej. To właśnie dlatego kluczowe jest, aby przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji dokładnie przeanalizować konsekwencje – zarówno prawne, jak i finansowe – propozycji składanych przez syndyka.

Oczywiście – zawsze warto zachować ostrożność. Ale z drugiej strony to, co powiedział mecenas Mak, może rzeczywiście brzmieć przerażająco – że propozycje ugód w Getin Noble Banku mają trafiać tylko do tych kredytobiorców, którzy spłacili już dwukrotność otrzymanego kapitału, czyli – mówiąc wprost – tak jakby mieli rozpocząć spłatę… trzeciego kredytu. Ta sytuacja po raz kolejny pokazuje, jak trudne i niejednoznaczne są realia frankowiczów – zwłaszcza tych, którzy nadal czekają i się wahają. A przecież ci, którzy już poszli do sądu i walczą o swoje prawa, często nie tylko uwalniają się od kredytu, ale również odzyskują nadpłacone kwoty i odsetki. Dlatego kierujemy ten apel szczególnie do osób, które jeszcze nie podjęły żadnych działań – być może mają Państwo kredyt frankowy, który już został spłacony, a mimo to nadal dokonują Państwo przelewów do banku. To dotyczy również kredytobiorców z Getin Noble Banku. Warto sprawdzić, czy umowę da się unieważnić – po to, by po prostu przestać spłacać to, co już zostało spłacone. Mam nadzieję, że niczego nie przeinaczyłam – nasi mecenasi znają literę prawa jak pacierz, dlatego – zanim podejmą Państwo decyzję – zachęcam serdecznie do skorzystania z bezpłatnej analizy umowy.

To już wszystkie tematy, które przygotowaliśmy dla Państwa na dziś. To nasze ostatnie spotkanie przed świętami, dlatego w imieniu całego zespołu życzę Państwu wesołych, spokojnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych. Zachęcam także do śledzenia naszych kanałów w mediach społecznościowych – nawet w czasie świąt pojawią się tam nowe informacje, komentarze i wskazówki.

Do zobaczenia po świętach – 24 kwietnia. Dziękujemy za dziś i życzymy miłego dnia!

Autor wpisu oraz
Mistrz prawa na stronie rachelski.pl

Anna Domin

Anna Domin

DYREKTOR MARKETINGU

Filozof, Absolwentka Wydziału Nauk Społecznych, Instytut Filozofii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Posiada 15-letnie doświadczenie w zakresie kreowanie wizerunku w oparciu o strategię marketingową 360, Specjalizuje się w obszarach związanych z marketingiem i PR, budowaniem doświadczania z marką i kreowaniem efektywnej komunikacji z rynkiem. Jej publikacje ukazywały się na łamach takich tytułów jak: Marketing i Biznes, Magazif, Design Alive, Architecture Snob, Architect@Work.