Cios dla banków, TSUE odrzuca zarzut zatrzymania. - Kancelaria Prawna Rachelski & Wspólnicy

13 maja 2024

Stanisław Rachelski

Cios dla banków, TSUE odrzuca zarzut zatrzymania.

TSUE 8 MAJA 2024 ODRZUCA ZARZUT ZATRZYMANIA W SPRAWACH FRANKOWYCH.

8 maja 2024 roku to wielki dzień dla kredytobiorców frankowych. To właśnie w ostatnią środę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej pochylił się nad sprawą C-424/22 i wydał w niej bardzo istotne dla konsumentów postanowienie. Unijny organ odniósł się do pytania prejudycjalnego sformułowanego pod koniec stycznia 2022 roku przez Sąd Okręgowy w Krakowie, rozpatrujący krajową sprawę frankową pomiędzy kredytobiorcami a pozwanym Santander Bankiem. We wspomnianej krajowej sprawie frankowicze chcieli rozliczyć się z Santanderem z nienależnie spełnionego świadczenia zgodnie z teorią dwóch kondykcji, wg której strony sporu dysponują dwoma odrębnymi roszczeniami. Santander najwyraźniej nie chciał rozliczać się w ten sposób z klientami i starał się zabezpieczyć przed tym scenariuszem na dwa sposoby:

  • wnosząc o potrącenie oraz – gdyby sąd nie przychylił się do tego wniosku
  • podnosząc zarzut zatrzymania.

Czym jest prawo zatrzymania i dlaczego komplikuje sytuację polskich frankowiczów?

Prawo zatrzymania jest regulowane w polskim prawie poprzez art. 496 kc. To tego rodzaju instytucja, która pozwala stronie zobligowanej przez sąd do zapłaty na zatrzymanie świadczenia, przynajmniej do momentu zaoferowania przez stronę przeciwną zwrotu środków, które ta otrzymała, względnie do chwili dokonania zabezpieczenia roszczenia o zwrot tej kwoty. To wszystko brzmi dość skomplikowanie, dlatego najlepiej posłużyć się przykładem.

Wyobraźmy sobie kredytobiorcę, który pożyczył od banku kwotę 240 tys. zł, spłacił łącznie kwotę 500 tys. zł, tym samym wywiązując się w całości z umowy kredytowej, a następnie pozwał bank o zapłatę, argumentując, że w wykonanej i rozliczonej umowie znajdowały się postanowienia niedozwolone odnoszące się do świadczenia głównego. Sąd po przeanalizowaniu sprawy ocenia, że umowa zawarta przez strony rzeczywiście była abuzywna, a przez to nieważna, co prowadzi do konieczności rozliczenia się stron wg teorii dwóch kondykcji. Każda ze stron powinna wystąpić z odrębnym roszczeniem: kredytobiorca powinien zażądać zwrotu świadczenia nienależnego w pełnej kwocie (tj. 500 tys. zł plus ustawowe odsetki za opóźnienie), bank natomiast powinien zażądać zwrotu kapitału.

Kredytobiorca ze swoim roszczeniem wystąpił już w pozwie – bank zwykle dochodzi swojego roszczenia w osobnym postępowaniu, w którym jeszcze do niedawna było ono „wzbogacane” o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Bank nie chce rozliczać się z klientem wg teorii dwóch kondykcji.

Po pierwsze boi się, że klient po otrzymaniu zasądzonych środków będzie zwlekał ze zwrotem użyczonego kapitału. Po drugie wie, że odsetki od kwoty 500 tys. zł, liczone za cały okres postępowania sądowego będą horrendalne (przykładowo, jeśli proces potrwałby trzy lata, to odsetki od wskazanej kwoty, wg aktualnej stawki, wyniosłyby 168 750 zł!).

Co więc robi bank, by nie dopuścić do takiego scenariusza?

Podnosi zarzut zatrzymania, który ma dwojaki skutek: po pierwsze, wstrzymuje konieczność zwrotu świadczenia nienależnego do momentu, w którym kredytobiorca zaoferuje zwrot kapitału, po drugie blokuje kredytobiorcy dostęp do odsetek ustawowych za zwłokę. Zdesperowany klient zwykle stara się w takiej sytuacji o potrącenie wierzytelności: wówczas rozliczenie stron następuje zgodnie z mniej korzystną dla frankowicza teorią salda. Obie wierzytelności zostają zniesione do kwoty niższej z nich. Sąd Najwyższy bronił zarzutu zatrzymania podnoszonego przez banki.

Co na to sądy powszechne?

Opisana powyżej praktyka od dawna była krytykowana przez pełnomocników prawnych frankowiczów, którzy robili, co mogli, by nakłonić krajowe sądy do skierowania stosownych pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE. Udało się. Pytania zostały skierowane – jedno z nich zostało zadane przez wspomniany już SO w Krakowie. Nieco później, 6 października 2023 roku, bardzo podobne pytanie zadał unijnym sędziom. Sąd Najwyższy, rozpatrujący sprawę III CZP 126/22, zainicjowaną na wniosek Rzecznika Finansowego. Sygnatura unijnej sprawy zapoczątkowanej pytaniami SN to C-49/24. Intencje obu organów odsyłających wydają się nam zupełnie rozbieżne.

O ile Sąd Okręgowy w Krakowie zdaje się mieć rzeczywiście solidne wątpliwości w zakresie tego, czy zarzut zatrzymania jest aby na pewno zgodny z dyrektywą 93/13/EWG, o tyle już Sąd Najwyższy w swoim pytaniu zmierza w przeciwnym kierunku. Chce wiedzieć, czy dyrektywa „nie stoi na przeszkodzie” stosowaniu zarzutu zatrzymania w sprawach o abuzywne i nieważne umowy kredytowe. Sąd Najwyższy dał się już zresztą poznać jako obrońca zarzutu zatrzymania, m.in. w uchwale III CZP 6/21 z maja 2021 roku, wskazując, że w przypadku uznania umowy kredytowej za nieposiadającą charakteru wzajemnego zastosowanie zarzutu zatrzymania w dalszym ciągu jest możliwe.

Od podjęcia uchwały krajowe sądy powszechne wydały masę wyroków, w których odrzuciły ten pogląd, wskazując, że zarzut zatrzymania podniesiony przez bank nie zasługuje na uwzględnienie, właśnie dlatego, że… umowa kredytu nie jest umową wzajemną. To tyle, jeśli chodzi o autorytet SN w kwestii zarzutu zatrzymania.

Co w sprawie C-424/22 zdecydował TSUE?

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej najwyraźniej jest bliższy podejściu SO w Krakowie niż Sądu Najwyższego, albowiem wydając postanowienie w sprawie C-424/22 wyraźnie podkreślił, że artykuły dyrektywy 93/13/EWG, na które powołał się w pytaniu organ odsyłający, stoją na przeszkodzie wykładni przepisów krajowych, zgodnie z którą powołanie się instytucji finansowej na prawo zatrzymania uzależnia możliwość otrzymania przez konsumenta zasądzonych na jego rzecz kwot od zaoferowania przez tego konsumenta instytucji finansowej zwrotu użyczonego świadczenia lub zabezpieczenia tego zwrotu. Czy ten wyrok to zapowiedź rewolucji orzeczniczej? Nie. Czy decyzja TSUE jest zaskakująca? Też nie. Podobne orzeczenie Trybunał wydał 14 grudnia 2023 roku, w sprawie C-28/22. Wówczas unijni sędziowie również „przejechali się” po instytucji zatrzymania, wskazując jasno, że skutkiem powołania się na nią przez bank nie powinno być odebranie konsumentowi ustawowych odsetek za opóźnienie w zapłacie. Skutki decyzji TSUE C-424/22 i C-28/22 – co warto wiedzieć?

Najnowsze postanowienie, dotyczące sprawy C-424/22, nie jest bliźniacze w stosunku do wyroku C-28/22 – wręcz można powiedzieć, że jego zakres jest szerszy, bo odnosi się już nie tylko do należnej konsumentowi korzyści odsetkowej, a po prostu do prawa konsumenta do odzyskania zasądzonych prawomocnym wyrokiem świadczeń. Skutek będzie jednak bardzo podobny: banki stracą możliwość blokowania konsumentom dostępu do owych odsetek. Przeciętna korzyść kredytobiorcy z wyroku stwierdzającego nieważność frankowej hipoteki znacząco wzrośnie. Wg ekspertów nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych, choć będą oczywiście takie sprawy, w których wysokość ustawowych odsetek za opóźnienie będzie znacznie wyższa – te są bowiem zależne nie tylko od wysokości roszczenia po stronie powoda, ale również od długości całego postępowania sądowego.

W 2024 roku przewlekłość postępowania będzie prowadzić do wzrostu korzyści frankowicza z późniejszego wyroku unieważniającego jego kredyt. Korzyść ta będzie wyższa niż na najlepszej lokacie – ustawowe odsetki za opóźnienie wynoszą bowiem aktualnie aż 11,25% rocznie. Co postanowienie TSUE z 8 maja 2024 roku oznacza dla sektora bankowego? Warto zastanowić się, jaki wpływ na strategię sektora bankowego będzie mieć najnowsze postanowienie Trybunału. Bez wątpienia przedstawiciele sektora mają nie lada kłopot: to kolejna decyzja świadcząca o tym, że zarzut zatrzymania w sprawach o nieważność i zapłatę może trwale odejść do lamusa. Podobnie jak roszczenia o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału i waloryzację, niegdyś masowo składane przeciwko kredytobiorcom, a dziś równie masowo cofane w obawie przed spektakularną klęską. Banki oczywiście nadal będą próbowały korzystać z prawa zatrzymania, jednak wszystko wskazuje na to, że ich wnioski przestaną być uwzględniane.

Na ujednolicenie praktyki sądów powszechnych z pewnością przyjdzie nam jednak trochę poczekać – tak jak było to do tej pory. Banków nie stać jednak na spokojnie czekanie na rozwój wypadków. Zwłaszcza że poprzednie orzeczenie TSUE odnoszące się do zarzutu zatrzymania zostało wydane blisko 5 miesięcy temu – a pierwsze skutki w postaci przyznawania kredytobiorcom pełnej korzyści odsetkowej opisywaliśmy już w naszych tekstach.

Co mogą zatem zrobić banki, skoro ich klienci, dysponujący roszczeniem o nieważność i/lub zapłatę, właśnie dowiadują się, że rozliczenia abuzywnej umowy będą prostsze niż do tej pory?

Mogą zaproponować kredytobiorcom korzystniejsze ugody. Naszym zdaniem mało prawdopodobne jest jednak, by wprowadziły rewolucyjne zmiany w swoich programach. Łatwiej uwierzymy w to, że banki będą starały się dogadać z kredytobiorcami już po otrzymaniu pozwu – tak aby sprawa nie doczekała się prawomocnego wyroku, a same odsetki ustawowe za zwłokę nie narosły do pięcio- czy sześciocyfrowych kwot. Aby jednak kredytobiorca mógł w porozumieniu z bankiem rozliczyć nieważną umowę na uczciwych zasadach, będzie musiał, tak jak i w latach ubiegłych, iść do sądu.

Decyzja TSUE z 8 maja 2024 roku: Trzęsienie ziemi na rynku bankowym.

8 maja 2024 roku przejdzie do historii jako punkt zwrotny dla tysięcy frankowiczów w Polsce, ale równie dobrze może być zapamiętany jako dzień, w którym fundamenty bankowego porządku zaczęły pękać. Ostatnie postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-424/22, dotyczącej stosowania zarzutu zatrzymania przez Santander Bank w kontekście kredytów frankowych, stanowi bezprecedensowe wydarzenie, które redefiniuje relacje między instytucjami finansowymi a konsumentami.

Co to jest zarzut zatrzymania?

Zarzut zatrzymania, zgodnie z polskim prawem (art. 496 kc.), umożliwia dłużnikowi wstrzymanie wykonania zobowiązania do czasu, gdy wierzyciel nie zaoferuje zwrotu otrzymanych środków lub ich zabezpieczenia. W praktyce banki stosowały ten mechanizm, aby odwlekać wypłatę świadczeń zasądzonych frankowiczom, czekając, aż ci zwrócą pożyczone kapitały, co skomplikowało wiele procesów sądowych.

Wyrok TSUE i jego konsekwencje

Trybunał Sprawiedliwości UE, odpowiadając na pytanie prejudycjalne z Sądu Okręgowego w Krakowie, stwierdził, że takie działanie jest niezgodne z dyrektywą 93/13/EWG, która ma na celu ochronę konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach. W efekcie, zarzut zatrzymania w kontekście nieważnych umów kredytowych jest uznany za niedopuszczalny, co stanowi istotne orzeczenie zarówno dla kredytobiorców, jak i dla samego sektora bankowego.

Dlaczego to tak ważne?

Postanowienie to oznacza, że banki nie będą już mogły automatycznie blokować wypłat należności kredytobiorcom, co może przyspieszyć procesy sądowe i zwiększyć szanse frankowiczów na szybsze uzyskanie sprawiedliwości i odszkodowań. To rewolucyjna zmiana, która może skutkować znacznymi stratami dla banków, zarówno finansowymi, jak i wizerunkowymi.

Jakie są długoterminowe skutki?

W krótkiej perspektywie, banki mogą próbować negocjować korzystniejsze ugody z klientami, aby uniknąć ryzyka wysokich odsetek i kosztów sądowych, które mogą narastać w dłuższych procesach. W długiej perspektywie, ta decyzja może zmusić sektor bankowy do przemyślenia swoich praktyk i podejścia do klienta, co może prowadzić do bardziej przejrzystych i uczciwych relacji.

Wnioski

To orzeczenie TSUE nie tylko wzmocniło pozycję konsumentów, ale także pokazało, że nawet najpotężniejsze instytucje finansowe nie są ponad prawem. Dla frankowiczów i ich rodzin, 8 maja 2024 roku będzie dniem, kiedy sprawiedliwość zaczęła nabierać realnych kształtów. Banki, które do tej pory opierały się na mechanizmach zatrzymania, muszą teraz przemyśleć swoje strategie i być gotowe na nową erę w bankowości, gdzie klient i jego prawa odgrywają kluczową rolę.

Autor tekstu: Wspólnik Zarządzający, Radca Prawny Stanisław Rachelski. Ekspert w zakresie uwalniania od toksycznych kredytów. Specjalista w zakresie fuzji i przejęć, prywatyzacji, rynków kapitałowych oraz prawa handlowego i cywilnego. Wieloletni pracownik sektora bankowego.

Autor wpisu oraz
Mistrz prawa na stronie rachelski.pl

Stanisław Rachelski

Stanisław Rachelski

Wspólnik zarządzający

Prawnik biznesowy od 1987 roku, arbiter w Krajowym Sądzie Arbitrażowym w Warszawie, mediator przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Członek wielu rad nadzorczych. Zwolennik polubownego rozwiązywania sporów. Doświadczony negocjator i mediator. Ekspert w zakresie uwalniania od toksycznych kredytów. Specjalista w zakresie fuzji i przejęć, prywatyzacji, rynków kapitałowych oraz prawa handlowego i cywilnego. Wieloletni pracownik sektora bankowego.