27 czerwca 2023

Wojciech Ostrowski

Pozew czy ugoda z bankiem? Oto jest pytanie.

Parafrazując słynny Szekspirowski tekst „to be or not to be” wielu posiadaczy tzw. kredytów frankowych staje dziś przed istotnym/życiowym dylematem – zgodzić się na porozumienie i podpisać ugodę z bankiem, czy iść do sądu i na tej drodze dochodzić ochrony swoich praw. Oczywiście, ktoś kto umie liczyć i zdecydował się na dokonanie oceny własnej umowy […]

Parafrazując słynny Szekspirowski tekst „to be or not to be” wielu posiadaczy tzw. kredytów frankowych staje dziś przed istotnym/życiowym dylematem – zgodzić się na porozumienie i podpisać ugodę z bankiem, czy iść do sądu i na tej drodze dochodzić ochrony swoich praw.

Oczywiście, ktoś kto umie liczyć i zdecydował się na dokonanie oceny własnej umowy kredytowej przez profesjonalną kancelarię prawną również pod kątem korzyści wynikających z unieważnienia takiej umowy, wie jaką drogę wybrać. Niestety wiele osób nadal uważa, że ugoda z bankiem to najlepsze rozwiązanie ich problemu z kredytem frankowym, gdyż gwarantuje „święty spokój”.

Kampania medialna banków zachęcająca do zawierania ugód jest wszechobecna i wiele osób nie jest w stanie się jej oprzeć. Z drugiej strony wielu posiadaczy kredytów frankowych ma duże obawy przed pójściem do sądu, a to dlatego, że wiążą się z tym dodatkowe koszty, a to że nigdy nie byli w sądzie, a to że trzeba będzie chodzić na rozprawy, a to wreszcie, że bank może go pozwać o zapłatę za bezumowne korzystanie z kapitału itd.
To wszystko prawda.

Tylko czy w dzisiejszych realiach prawnych a zwłaszcza po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z dnia 15 czerwca 2023 r., w którym sąd rozstrzygnął kwestię o przełomowym znaczeniu zarówno dla posiadaczy kredytów frankowych jak i sektora bankowego, ten „święty spokój” po prostu się nie opłaca?

W powołanym wyroku TSUE ostatecznie zdecydował o braku podstaw do występowania przez banki z tzw. roszczeniami o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, czym banki od kilku lat nękały frankowiczów decydujących się na sądowe unieważnienie swoich kredytów „frankowych”.
Niezaprzeczalnie dla wielu konsumentów tzw. frankowiczów perspektywa prowadzenia dwóch procesów – jednego o unieważnienie wadliwej umowy kredytu, a następnie kolejnego z powództwa banku o zapłatę wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, była tym co przesądzało, że frankowicz albo rezygnował z dochodzenia ochrony swoich praw przed sądem i dalej spłacał kredyt albo podpisywał ugodę zaproponowaną przez bank.

Oczywiście nikt nie twierdzi, że podpisanie ugody z bankiem jest złym rozwiązaniem, gdyż każdy przypadek powinien być oceniany indywidualnie. Należy jednak pamiętać o jednej podstawowej zasadzie przyświecającej instytucji ugody jako takiej. Chodzi o to, aby w przypadku ugody ustępstwa obu strony (bo to jest istota ugody) były mniej więcej symetryczne a ostateczny efekt był korzystny dla obu stron. Czy tak jest w przypadku ugód proponowanych przez banki posiadaczom kredytów frankowych? Pierwsza myśl, jaka od razu powinna się nasunąć posiadaczowi kredytu frankowego po otrzymaniu propozycji banku odnośnie zawarcia ugody, to dlaczego akurat teraz bank proponuje mi zawarcie ugody? Co takiego się stało, że z podobną propozycją nie wystąpił 4 lub 5 lat temu? Przecież mój kredyt się nie zmienił. Odpowiedź jest bardzo prosta. Wystarczy spojrzeć na statystki spraw sądowych prowadzonych przeciwko bankom o unieważnienie umów kredytów frankowych. Nie jest żadną tajemnicą, że zdecydowaną większość takich spraw banki przegrywają. Zdając sobie sprawę ze skali zapadających wyroków unieważniających wadliwe umowy frankowe oraz wynikających z tego konsekwencji księgowo – finansowych, banki od kilku lat prowadzą z jednej strony akcję występowania przeciwko posiadaczom kredytów frankowych z roszczeniami o zapłatę wynagrodzenia za bezumowne korzystanie kapitału (pozwy o tzw. wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału) a z drugiej strony proponują ugody.

Nie ma co siebie oszukiwać, propozycje ugód nie wynikają z tego, że banki nagle poczuły jakiś sentyment do kredytobiorców. Działania banków wynikają z prostego rachunku ekonomicznego. Lepiej oddać trochę niż przegrać wszystko. Dlatego warto jest dwa razy się zastanowić zanim zdecydujemy się na zawarcie ugody z bankiem, zwłaszcza że ostatni wyrok TSUE dodatkowo osłabił pozycję banków wobec frankowiczów decydujących się na pójście do sądu.

Jak wiadomo w wyrok z 15 czerwca 2023 r. TSUE nie pozostawił żadnych wątpliwości co do tego, czy banki mogą występować przeciwko kredytobiorcom, którzy sądownie doprowadzili do unieważnienia swojej umowy kredytu z roszczeniami o zapłatę za bezumowne korzystanie z kapitału. TSUE stwierdził, że przepisy Dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dyrektywa 93/13) stoją na przeszkodzie temu, aby banki, w razie unieważnienia umowy kredytu, miały prawo żądać od konsumentów (kredytobiorców) jakiejkolwiek rekompensaty wykraczającej poza zwrot wypłaconego kredytobiorcy kapitału kredytu oraz ewentualnych odsetek ustawowych za zwłokę. Inne podejście faworyzowałoby banki, które nie dość, że prowadziły działalność niezgodnie z prawem (unieważnienie umowy przez sąd), to jeszcze czerpałby dodatkowe korzyści ekonomiczne (rekompensata) z takiej, niezgodnej z prawem działalności.

Stanowisko TSUE oznacza, że banki zostały pozbawione jednego z argumentów stosowanych dotychczas w sporach z frankowiczami. Pozostały ugody. Oczywiście nikt nie zamierza odwodzić posiadaczy kredytów frankowych od zawierania ugód z bankami. Chodzi jedynie o to, aby takie decyzje były świadome, a ugody były rzeczywiście korzystne dla posiadaczy kredytów frankowych a nie tylko tak przedstawiane. Świadomość ta jest bardzo istotna przy podpisywaniu ugody, gdyż należy pamiętać, że podpisując ugodę z bankiem akceptujecie państwo istniejące status quo. Innymi słowy zrzekacie się roszczeń wobec banku. Dlatego też dobrze by było, aby przed podpisaniem ugody z bankiem przesłać swoją umowę kredu do profesjonalnej kancelarii prawnej celem dokonania przez nią oceny tej umowy, również pod kątem ewentualnych korzyści finansowych jakie można uzyskać decydując się na drogę sądową.

Wojciech OstrowskiTo nic nie kosztuje, a pozwoli państwu przed podpisaniem ugody uzyskać fachową wiedzę na ten temat i samemu dokonać porównania pomiędzy tym co oferuje bank w warunkach ugody a tym, co można uzyskać decydując się na pójście do sądu. Żeby za kilka lat nie żałować, że sąsiad, który poszedł do sądu nie ma kredytu i nie ma zadłużenia a my cały czas go mamy i spłacamy. Natomiast decyzja, co z tą wiedzą dalej państwo zrobicie będzie zależała już tylko od państwa.

 

Autor tekstu: Radca prawny, Wojciech Ostrowski z Kancelarii Rachelski i Współnicy