12 kwietnia 2024

Anna Domin

Pracodawco, nie daj się naciągać na bezpodstawne L4

Nieuzasadnione zwolnienia lekarskie narażają firmy na spore dodatkowe koszty. Tylko w pierwszym półroczu 2016 r., w wyniku kontroli ZUS, cofnięto wypłatę prawie 12 tys. zasiłków chorobowych. Ich łączna wartość wyniosła ponad 8,1 mln zł. Zapytaliśmy ekspertów, kiedy pracodawca powinien przypuszczać, że przyczyną L4 nie jest choroba i co może w takiej sytuacji zrobić. Pracownik w […]

przemek_kolo_bmNieuzasadnione zwolnienia lekarskie narażają firmy na spore dodatkowe koszty. Tylko w pierwszym półroczu 2016 r., w wyniku kontroli ZUS, cofnięto wypłatę prawie 12 tys. zasiłków chorobowych. Ich łączna wartość wyniosła ponad 8,1 mln zł. Zapytaliśmy ekspertów, kiedy pracodawca powinien przypuszczać, że przyczyną L4 nie jest choroba i co może w takiej sytuacji zrobić.

Pracownik w czasie usprawiedliwionej nieobecności w pracy z powodu choroby, podlega ochronie przed rozwiązaniem umowy o pracę. Niestety to prawo pracownika staje się czasem przekleństwem pracodawcy. Dzieję się tak m.in. w przypadku, kiedy osoba zatrudniona w danej firmie świadomie przedłuża okres przebywania na „chorobowym”, aby uniknąć zwolnienia. Jak to się odbywa?

– Pracownik, któremu kończy się zwolnienie lekarskie, zamiast wrócić do pracy, wykorzystuje dzień urlopu na żądanie, a następnego dnia przedstawia pracodawcy kolejne zwolnienie lekarskie – tłumaczy radca prawny w kancelarii Rachelski i Wspólnicy Przemysław Adamus. – W takiej sytuacji istnieje domniemanie, że próbuje on przedłużyć swój okres ochronny i zablokować wypowiedzenie umowy o pracę.

Paluszek i główka…

Jakie inne sytuacje powinny wzbudzić czujność właściciela firmy?

– Wątpliwości może budzić sytuacja, kiedy pracownik przedstawia pracodawcy od dłuższego czasu zwolnienia lekarskie wystawiane przez różnych lekarzy, dotyczące różnych schorzeń – podkreśla Przemysław Adamus. – Zastanawiający może być również fakt, że pracownik, który rzekomo doznał złamania palca stopy, uniemożliwiającego mu pracę biurową wykonywaną na siedząco, osobiście dostarcza pracodawcy zwolnienia lekarskie. W takiej sytuacji wyjaśnienia wymaga czy takie zwolnienia w ogóle były potrzebne, skoro pracownik był w stanie przemieszczać się i osobiście pojawić się w zakładzie pracy.

Nadprogramowy macierzyński

Jak dodaje ekspert, pracownicy mają wiele pomysłów na zdobycie dodatkowych „dni wolnych”. Jednym z nich jest przedłużanie urlopu macierzyńskiego poprzez wykorzystanie zaraz po nim urlopu wypoczynkowego i wielu zwolnień lekarskich.

Sprawdź także: ZUS kontroluje zwolnienia lekarskie i cofa świadczenia na kwotę 200 mln zł

– Pracownik wracając z urlopu macierzyńskiego, składa wniosek o wykorzystanie w sposób ciągły kilkudziesięciu dni urlopu wypoczynkowego. W trakcie tego urlopu przedkłada szereg „wątpliwych”zwolnień lekarskich i w ten sposób, mimo że pracodawca nie wyraził zgody na kontynuowanie urlopu po kolejnych zwolnieniach lekarskich, pracownik niejako sam go sobie przedłuża – wyjaśnia radca prawny z kancelarii Rachelski i Wspólnicy.

Możesz się bronić. Zbieraj dowody

Pracodawca nie jest bezbronny w obliczu takich sytuacji. Jeśli podejrzewa, że pracownik działa w złej wierze i chce go z tego powodu zwolnić, powinien mieć jednak odpowiednie dowody, które będzie mógł w razie potrzeby przedstawić przed sądem. W polskim prawie nie ma bowiem ogólnej reguły, która wskazywałaby, kiedy absencja pracownika jest na tyle uciążliwa, by uzasadniać wypowiedzenie umowy o pracę. (…)

Prawo nie jest ślepe

– Korzystanie ze zwolnień lekarskich jest prawem i przywilejem pracownika. Jednak niedopuszczalne jest nadużywanie tych praw. Częste i długotrwałe nieobecności podważają istnienie stosunku pracy, w zakresie którego pracownik zobowiązuje się pracować. Nie można oceniać ochrony przysługującej pracownikowi w oderwaniu od wypełniania przez niego podstawowych obowiązków pracowniczych. Pracownik nie możne czynić ze swego prawa użytku, który narusza zasadę lojalności w relacjach pracodawca–pracownik (art. 8 k. p.) – podsumowuje Przemysław Adamus.

Słowa radcy prawnego znajdują potwierdzenie w wyroku Sądu Najwyższego z 30 stycznia 1976 r., z którego wynika, że z ochrony w ramach zasad współżycia społecznego może korzystać tylko ten, kto sam nie lekceważy powyższych zasad. Nie zasługuje więc na ochronę pracownik, który lekceważy swoje obowiązki względem pracodawcy w nadziei, że jego trudna sytuacja życiowa stanowi dostatecznie skuteczny argument przed zwolnieniem z pracy.