Ustawa o kosztach sądowych w postępowaniu cywilnym wprowadziła nadmierny rygoryzm wobec stron i ich pełnomocników. W niektórych sprawach blokuje obywatelom dostęp do sądu, a sądom poprawia statystykę spraw zakończonych. O problemach związanych ze stosowaniem ustawy o kosztach dyskutowali przedstawiciele palestry i radców prawnych podczas debaty zorganizowanej przez redakcję Gazety Prawnej.

Czy nadmierny formalizm nie utrudnia dostępu do sądu?

Bartosz Grohman – Obowiązek uiszczania kosztów sądowych w niektórych sprawach wręcz blokuje obywatelom dostęp do sądu. Mniejszych przedsiębiorców, którym sąd wyznacza nawet kilkutysięczne koszty, nie stać na wniesienie sprawy do sądu.

Natomiast sąd nie chce zwolnić ich od kosztów i twierdzi, że prowadząc działalność gospodarczą, przedsiębiorca powinien zabezpieczyć środki na poczet przyszłych roszczeń i sporów. W ten sposób skutecznie pozbawia go dochodzenia praw przed sądem.

Stanisław Rachelski – Ustawodawca twierdzi, że obniżył koszty sądowe, bo obniżył wpis stosunkowy z 8 proc. do 5 proc. Ale nawet wpis w wysokości 5 proc. wartości dochodzonego roszczenia jest bardzo wysoki. Dla osób fizycznych najbardziej niekorzystne było wprowadzenie postępowań uproszczonych, przy których zostały opłaty podwyższone. Nowa ustawa jest więc bardziej fiskalna od starej, a postępowanie sądowe stało się drogie i wielu przedsiębiorców nie stać na prowadzenie go.

O prawie do sądu nie powinien decydować jego status materialny. Natomiast strona przegrywająca powinna mieć świadomość tego, że musi zwrócić koszty, które mogłyby być wówczas dosyć wysokie.

Andrzej Tomaszek – Nowa ustawa o kosztach sądowych miała doprowadzić do obniżenia kosztów sądowych przez rozszerzenie katalogów opłat stałych. Sądy zaczęły jednak pobierać opłatę stałą nie od pisma lub pozwu, lecz od każdego z żądań zawartych w pozwie. Jeżeli na podstawie starych przepisów od pozwu należało zapłacić na przykład 600 zł, to obecnie płaci się wielokrotność tej kwoty, ponieważ od każdego żądania zawartego w pozwie sąd pobiera taką kwotę. Na przykład w przypadku nieuczciwej konkurencji żąda się: zaniechania dalszych działań, usunięcia szkód i przeprosin, to wówczas sąd pobiera trzykrotną opłatę. Stosując taką praktykę, sądy powołują się na orzeczenie Sądu Najwyższego z lat 60., które stanowi, że jeżeli pozew zawiera autonomiczne żądanie, które mogłoby być przedmiotem odrębnego pozwu, to wówczas opłatę stałą mnoży się przez ilość żądań.

Przedsiębiorca nie ma faktycznie dostępu do sądu bez pomocy pełnomocnika, szczególnie po ostatnich zmianach w kodeksie postępowania cywilnego. Poziom profesjonalizmu wymagany przy sporządzeniu pozwu jest tak wysoki, że przedsiębiorca bez pomocy adwokata albo radcy prawnego sam go nie napisze.

Jak uchronić sądy przed pieniaczami?

Piotr Czachorowski – Nie zgadzam się z tezą, że postępowanie powinno być prowadzone za darmo. Należy pobierać wpis sądowy od każdej sprawy, ale powinien on być niższy. Jeżeli nie będzie pobierany wpis albo jego wysokość będzie symboliczna, to do sądu zacznie wnosić sprawy coraz więcej pieniaczy. Przed pieniactwem chronią nas dwie instytucje: wpis sądowy i obowiązek zwrotu kosztów stronie wygrywającej.

Na przykład: sądy pracy zalewane są sprawami wnoszonymi przez pracowników, którzy na początku nie ponoszą kosztów. Pracodawcy wolą zawierać z nimi ugody, skrócić toczące się postępowanie i ograniczyć ponoszone koszty z tytułu zastępstwa procesowego.

Nawet w sprawach z zakresu prawa pracy należałoby wprowadzić wpis od pracowników, nawet w symbolicznej kwocie 50 zł.

Marcin Przychodzki – Ustawodawca wprowadził zasadę, że strona nie zawsze jest do końca zwolniona z kosztów.

Zdarza się, że strona zwolniona od kosztów sądowych wnosząc apelację zapomni zapłacić 30 zł opłaty podstawowej. Na obowiązek uiszczenia takiej opłaty może nie zwrócić uwagi nawet pełnomocnik strony.

Uważam, że system pobierania kosztów nie powinien zastawiać pułapek na strony. Często nawet adwokat lub radca prawny nie wie dokładnie, ile wynoszą koszty, a także kiedy je wnosić. Można podejrzewać, że system pobierania kosztów został w ten sposób skonstruowany, aby już na samym początku niektóre sprawy można było wyeliminować z powodu nieuiszczenia kosztów albo wadliwego uiszczenia ich.

Procedura została uregulowana w taki sposób, aby sprawa, która nie zostanie merytorycznie rozstrzygnięta, mogła być wykazana jako załatwiona, aby sąd osiągnął lepsze wyniki statystyczne.

Jeszcze większym problemem jest sposób poboru opłat i skutki nieuiszczenia ich przez strony. System jest represyjny wobec stron i pozbawia stronę ochrony jej praw. Sprawa właściwego pobierania kosztów stała się ważniejsza od tego, aby sprawa została szybko i w sposób właściwy rozstrzygnięta. Od takiego formalizmu powinno się odchodzić. W tym zakresie jest niekonstytucyjny, ponieważ wprowadza sankcje za uchybienia.

Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu do jednego z orzeczeń stwierdził, że prawo do sądu nie może być ograniczone, nawet w tych przypadkach, w których konstytucja dopuszcza ograniczenie praw obywatelskich.

System kosztów sądowych jest represyjny i pozbawia strony ochrony swoich praw

Roman Nowosielski – Jeżeli osoba fizyczna nie jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika procesowego, to może wnieść wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych równocześnie z wniesieniem pisma podlegającego opłacie. Do wniosku powinna załączyć oświadczenie o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania, zaś jeżeli tego nie uczyni, to sąd zobowiąże ją do uzupełnienia wniosku o zwolnienie od kosztów sądowych.

W razie gdy jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika procesowego, to brak dołączenia do wniosku oświadczenia strony o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania podlega automatycznemu zwrotowi bez wzywania o uzupełnienie braków formalnych.

Rodzi to poważne konsekwencje, albowiem zasadą jest, że opłatę uiszcza się równocześnie z pismem podlegającym opłacie. Jeżeli zatem zwrócony zostanie wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych, oznaczać to będzie, iż nie została uiszczona opłata od pisma.

Co z kolei rodzi konsekwencje przewidziane w art. 1302 par. 1 k.p.c. w postaci zwrotu pisma. W terminie tygodniowym od dnia doręczenia zarządzenia o zwrocie pisma strona może jednak uiścić brakującą opłatę. Jeżeli opłata została wniesiona we właściwej wysokości, pismo wywołuje skutek od daty pierwotnego wniesienia. Skutek taki nie następuje w razie kolejnego zwrotu pisma z tej samej przyczyny.

Jeżeli nieopłacone pismo jest środkiem zaskarżenia, to zostaje odrzucone bez możliwości późniejszego uregulowania opłaty.

Czy sąd powinien stwarzać większe rygory pełnomocnikom?

Andrzej Tomaszek – Nie mogę zrozumieć, dlaczego strona, którą reprezentuje pełnomocnik, jest represjonowana przez sąd również wówczas, gdy on zapłaci za dużo, nawet o złotówkę. Sądy zwracają bowiem wówczas pisma. Zdarza się, że pełnomocnik dobrze obliczy kwotę należną z tytułu wpisu, a sąd pomyli się, wyliczy źle i zwróci pismo.

Albo taka sprawa: pełnomocnik w sądzie dochodził czterech roszczeń, natomiast już po wydaniu wyroku składa apelację i zaskarża tylko rozstrzygnięcie trzech roszczeń. W takich przypadkach pełnomocnicy najczęściej wnoszą opłatę od trzech roszczeń, a sądy domagają się jej również od czwartego.

W nowej ustawie o kosztach sądowych nie uregulowano też opłat za roszczenia majątkowe, które są roszczeniami niepieniężnymi. Ustawa przyjmuje tylko jeden podział na: roszczenia majątkowe i niemajątkowe. Natomiast nie rozróżnia roszczeń majątkowych pieniężnych od niepieniężnych.

Ustawę o kosztach sądowych należy zmienić, ponieważ jest represyjna, wprowadza wyższe opłaty niż poprzednia. W dodatku praktyka w poszczególnych ośrodkach, a nawet wydziałach tego samego sądu, nie jest jednolita.

Bartosz Grohman – Na pełnomocników został nałożony obowiązek uiszczania opłaty razem z wniesieniem pisma. Moim zdaniem ogranicza to prawo strony do sądu. Skoro pomylić może się sąd i wyrok zostanie uchylony, pomylić się może również prokurator, natomiast ustawa wręcz zakazuje pełnomocnikom popełniać pomyłki, a w dodatku karze za to strony. Moim zdaniem należałoby przepisy zmienić w taki sposób, aby z powodu błędnego obliczenia wysokości opłat przez pełnomocnika nie odrzucano całego pisma, lecz tylko tę jego część, która dotyczyłaby opłat. Natomiast o popełnianych błędach przez pełnomocnika sąd mógłby zawiadomić korporację.

Prowadziła Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska